Ze wspomnianego uprzedmiotowienia powinno się jednak wyrastać i w dorosłości podjąć decyzję: zmieniam albo akceptuję. Można też wybrać trzecią drogę i do końca życia zmagać się z nieakceptacją ciała. Tylko czy nie szkoda na to czasu i energii?
W tym miejscu przypomina mi się tekst z reklamy jakiegoś paskudztwa na odchudzanie, który co rano wbija mi się w uszy z radia: "Nie pokażę się na plaży z taką oponką"!!! Nasuwa mi się pytanie: "a dlaczego nie?". Zawsze wychodziłam z założenia, że jeśli się coś komuś w wyglądzie drugiej osoby nie podoba, to niech się nie patrzy. Poza tym w tym tekście ukryte jest założenie, że ludzie chodzą na plażę po to, by oglądać innych. Hmmm, z pewnością są na świecie osoby, które ciągnie na plażę właśnie owa czarowna możliwość krytycznego pogapienia się na bliźnich... Tyle że nie jestem przekonana, że opinią właśnie tych osób warto się w ogóle przejmować, bo nie są one zbyt życzliwe dla reszty świata, a przejmowanie się zdaniem osoby nieżyczliwej to kompletna strata czasu.
Może więc warto zrobić sobie przegląd swej zewnętrznej powłoki i ostatecznie umówić się ze sobą - (1) to zmieniam, bo mnie się nie podoba; (2) tego nie zmieniam, bo choć nie jest modne, to ja to akceptuję; (3) tego nie zmieniam, bo się nie da, więc przestaję sobie tym zawracać głowę (zawracanie sobie głowy tym, na co nie mamy wpływu to kolejna strata czasu)? A jeśli usłyszymy na plaży, że ktoś krytycznie i głośno szepcze o kimś: "z takimi fałdami nie wyszłabym z domu" - to wyraziście powiedzmy tej osobie ŻYJ I DAJ ŻYĆ INNYM! (czego nam wszystkim życzę).
Zrezygnować z takiej plaży z powodu jakiejś oponki??? NIGDY! |
Najszybciej leczę się z kompleksów będąc już na plaży ;) Człek sie rozejrzy, zauważy, że "inna ma jeszcze więcej" i ma w nosie. Wszystko znika! Zwłaszcza kiedy nagle z okolic ręcznika rodzony "Potwór" i z radosnym okrzykiem pędzi w strobę fal! Zrzucasz pareo, przeskakujesz parawan jak gazela i nic się nie liczy. A kiedy już pół plaży Cię obejrzało w galopie, to oponki nie ma w Twojej głowie! Dziewczyny, nie dajmy sie zwariować!
OdpowiedzUsuń