środa, 28 października 2020

Mity i półprawdy o aborcji

Faktem stało się naruszenie tzw. kompromisu aborcyjnego. Odnoszę wrażenie, że w tej chwili na problematyce aborcji znają się wszyscy - a przynajmniej tak wypowiadają się politycy, zwłaszcza ci bez żadnego przygotowania branżowego. Postanowiłam więc zdementować medialne "dane" dot. terminacji ciąży:





1. MIT: TK orzekł, że niezgodna z Konstytucją jest aborcja eugeniczna.
Aborcja eugeniczna to aborcja ukierunkowana na wyeliminowanie z puli genetycznej danego społeczeństwa określonych genów; np. umawiamy się, że dozwolone jest eliminowanie płodów, które niosą ryzyko genetyczne ciemnego koloru włosów. Eugenika jest obecnie traktowana jako pseudonauka - powstała ona przed odkryciem istnienia DNA. Prawo nie zezwalało we współczesnej Polsce na aborcję eugeniczną.
Fakt: wyrok dotyczy aborcji embriopatologicznej, czyli dozwolonej w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. 

2. PÓŁPRAWDA: Dzieci urodzone z ciąż embriopatologicznych mogą żyć. Jeśli rodzice nie są w stanie podjąć się opieki, to przecież można oddać dziecko do adopcji.
Dotyczyć to może płodów, a później dzieci z trisomią 21 (zespół Downa), o ile zaburzeniu nie towarzyszą inne wady genetyczne. W publicznej debacie pomija się jednak całą resztę przyczyn aborcji, czyli tzw. wad letalnych. Wady te prowadzą do poronienia lub śmierci wewnątrzmacicznej, martwego urodzenia, zgonu noworodka lub przedwczesnej śmierci dziecka. Do wad letalnych należą m.in.: anencefalia (brak rozwoju mózgu; wada wykrywalna w 2-4 tygodniu ciąży), trisomia 13 lub trisomia 18. 

3. MIT: W opisie rozwoju prenatalnego nauka powinna stosować określenia "dziecko" lub "osoba poczęta".
Nauka opisująca rozwój prenatalny operuje terminami "zarodek"(od zapłodnienia do 2. tygodnia ciąży), "embrion" (do 8. tygodnia ciąży) i "płód" (do narodzin).
Fazy rozwoju prenatalnego i ich nazwy odnoszą się do ważnych momentów w procesie rozwoju. Faza zarodkowa kończy się zagnieżdżeniem zapłodnionego jaja w ściance macicy; faza embrionalna kończy zaś się wykształceniem struktur podtrzymujących życie (np. łożysko). Używamy tych nazw, by odróżniać etapy rozwoju ciąży i grożące jej niebezpieczeństwa.
Oczywiście przyszli rodzice jak najbardziej mogą operować terminem "dziecko", lecz określenie "osoba poczęta" jako synonim płodu jest kuriozalne  - wszak każdy z nas jest osobą poczętą w jakiś sposób (naturalnie, przez inseminację lub in vitro)  ;)

4. MIT: Kobiety, które poddały ciążę terminacji, doświadczają syndromu postaborcyjnego.
Ważne dla nauki klasyfikacje chorób nie uznają tzw. syndromu za jednostkę diagnostyczną.
Badacze powiązani z lansowaniem tezy o istnieniu tego syndromu (m.in. Coleman i Reardon) wiązali aborcję z traumą. Ich badania pełne są błędów metodologicznych, nieścisłości i nadużyć. "Dowodzili" oni m.in., że efektem syndromu miała być psychoza dwubiegunowa (która jest w 80% przypadków determinowana genetycznie). Specjalnego smaczku dodaje fakt, iż dr Reardon (elektryk) uzyskał stopień doktora korespondencyjnie na Pacific Western University na Hawajach, zamkniętym w 2006 roku za nadużycia w nadawaniu stopni naukowych.

5. PÓŁPRAWDA: Kobiety cierpią psychicznie po aborcji.
Kobiety doświadczają wielu bardzo różnych emocji: zarówno pozytywnych (ulga, poczucie szczęścia, zadowolenie), jak i negatywnych (żal, smutek, poczucie winy). Częściowo jesteśmy w stanie przewidzieć to, jakie emocje mogą wiązać się z aborcją. Do tzw. predyktorów emocji po aborcji (czyli czynników powiązanych z wystąpieniem konkretnych emocji) zalicza się: trudność podjęcia decyzji, dostępność wsparcia, religijność, jakość relacji z partnerem, zasoby psychiczne w zakresie radzenia sobie ze stresem oraz istnienie konfliktów społecznych odnośnie do aborcji.

Na koniec parę emocjonalnych słów. W swojej pracy zawodowej towarzyszyłam kobietom, które nie zdecydowały się na terminację ciąży z wadą letalną i cierpiały z powodu poczucia winy, że skazały swoje narodzone dziecko na rok męki w hospicjum. Wraz z nimi cierpiały ich wcześniej urodzone dzieci i mężowie. Towarzyszyłam też kobietom, które nękane były poczuciem winy w związku z tym, że terminację ciąży z wadą letalną przeprowadziły - również z nimi cierpiały ich rodziny: ich rodzice, mężowie/partnerzy i dzieci. Oczywiście nie towarzyszyłam kobietom, które po aborcji poczuły wyłącznie ulgę i zadowolenie - bo osoby te po prostu nie potrzebowały pomocy psychologicznej.
Pamiętać jednak będę każdą moją klientkę, którą wspierałam w cierpieniu - i nie mogę zaakceptować tego, że ktoś lekką ręką, bez emocji i empatii śmie wymuszać na kobietach przyczynę cierpienia.