piątek, 21 maja 2021

Slow sex: w kilku słowach z perspektywy seksuolożki

         Faktem jest, że wiele osób uskarża się na zbyt szybkie tempo życia. Dinozaury takie jak ja, pamiętające życie powolne wiedzą, że pospieszne tempo zawdzięczamy wielu zjawiskom: m.in. nieznanej kiedyś wieloetatowości (mało kto 30 lat temu pracował ponad 10 godzin dziennie) lub poddaniu się postępowi technologicznemu. Przykładowo: pojawiły się maile i komunikatory zastępujące tradycyjną korespondencję pocztową. 30 lat temu wysyłano list – on szedł sobie pocztą, szedł, szedł... a potem nikt nie oczekiwał, że odpowiedź listowną otrzyma w ciągu godziny, bo list zwrotny znowu szedł, szedł, szedł... Byliśmy przyzwyczajeni do czekania i wolnego tempa realizacji życia.

Potem życie gwałtownie przyspieszyło, a jeszcze później zmęczyliśmy się tym pędem. Pojawiła się moda na wszystko slow (powolne): gotowanie (wydobywające głębię smaku i zachowujące wartości odżywcze), podróżowanie lub po prostu życie.

Slow sex wbrew nazwie nie jest wynalazkiem współczesnym i nie musi być koniecznie powolny. To seks świadomy, uważny, nastawiony na doświadczanie, a nie na szybką drogę do seksualnego szczytu. Nie był on nigdy w pełni obecny w naszej kulturze: katolicyzm za cel seksu stawiał prokreację, nie zaś doświadczanie intymności. Szybkie życie wprowadziło do seksu zadaniowość, ocenianą liczbą „odhaczonych” orgazmów.

Uważny seks polega na doświadczaniu drugiej osoby wszystkimi zmysłami. To także skupienie na swoich odczuciach, pragnieniach. Takie współżycie tworzy swoisty mikrokosmos dwóch osób – liczy się tylko ta chwila, to doznanie, współdzielona intymność, trwanie we wspólnym uniesieniu.



Takie podejście do seksu wywodzi się z taoizmu i tantryzmu. W tantryzmie akt seksualny jest traktowany jako powtórzenie kosmicznego aktu pierwotnej pary boskiej, a zmierza ku wyzwoleniu energii. To właśnie tantryzm traktuje seks jako drogę, wymianę energii, która ostatecznie prowadzi do przeżycia orgazmu totalnego, będącego li tylko zwieńczeniem drogi. Świadomy seks bywa tu właśnie powolny, wymagający kontrolowania oddechu i nastawiony na unikanie szybkiego orgazmu. Techniki seksualne z taoizmu i tantryzmu przeniknęły do seksuologii – stanowią nierzadko elementy treningów behawioralnych stosowanych w terapii wielu problemów seksualnych.



Współczesny slow sex opiera się na świadomości swoich potrzeb – wsłuchaniu się w swoje pragnienia, które podpowiedzą, czy dzisiaj potrzeba nam intensywnej namiętności, czy też spokojnego doświadczania wrażeń zmysłowych. Opiera się on także na żywym zainteresowaniu dla pragnień drugiej osoby, jej zmysłowości. Wyklucza on bylejakość – nieuważność, zaprzątanie myśli codziennymi kłopotami, odbieganie od „tu i teraz”. Zaczyna się od wyciszenia telefonów i poświęcenia się w całości przeżywaniu kontaktu ze swoim ciałem i ciałem drugiej osoby. Później liczą się wszystkie zmysły i zgodne z potrzebami budowanie i narastanie napięcia. Nie ma tu „polowania” na orgazm, nie ma potrzeby sprawdzenia się czy wykazania. Nie ma lęku o idealny wygląd, o nadmiarową fałdkę tłuszczu, o nie dość umięśniony tors, o rozmiar członka czy biustu. Jest bycie razem w najbardziej intymnym i erotycznym doznaniu, w zgodzie na naturalność dźwięków, zapachów i smaków.