sobota, 10 października 2015

Z serii: post na zamówienie

Jedna z osób odwiedzających mojego Fb zasugerowała mi napisanie posta o tym, jak się odkochać. Nie wiem, czy sprostam temu zadaniu, bo zazwyczaj w swej pracy doradzam, jak utrzymać lub wskrzesić miłość, a nie – jak ją wygasić. Poza tym, gdy związek się skończył, bo zostaliśmy porzuceni, to miłość sama wygasa – tyle, że nie od razu i to zazwyczaj jest kłopot. Najpierw przychodzi fala żalu – myślimy o tym, jak odzyskać ukochaną osobę i wyobrażamy sobie scenki z gatunku „on/ona zmienia zdanie, błaga o wybaczenie oraz żyjemy długo i szczęśliwie”. Doskwiera nam poczucie straty i przeświadczenie, że życie już nie będzie ok. Potem jest faza złości i gniewu za nasze cierpienie, za zawiedzione nadzieje i zaufanie. Po pewnym czasie pojawia się faza akceptacji – nie jesteśmy jeszcze szczęśliwi, ale myśli o utraconym związku jest już niewiele, aż w końcu osiągamy gotowość na nowy związek. Jedyne więc, czego potrzebujemy, to przyspieszyć/usprawnić dwie pierwsze fazy. Oto drobne rady:
  1. rada Carrie Bradshaw: unikaj oglądania zdjęć, na których ty jesteś szczęśliwa, a on seksowny. Rada jest słuszna – warto unikać przywoływania pozytywnych wspomnień, zwłaszcza w fazie żalu. Moja babcia mówiła: Co z oczu, to z serca – i miała rację.
  2. dbaj o własne przyjemności, nawet jeśli nic nie cieszy i na nic nie ma się ochoty – do przyjemności warto się na początku trochę przymuszać.
  3. gdy wpadasz w otchłań żalu to użyj strategii proporcji – zastanów się, jakie zdarzenie ma u Ciebie maksimum punktów (np. 10 na 10) na skali smutku (dla większości osób jest to śmierć kogoś bliskiego) – i zastanów się, ile punktów na tej skali ma utrata tego związku, w porównaniu ze zdarzeniem ocenianym na 10 punktów.
  4. uważaj na mechanizm idealizacji. Ludzie mają tendencję do idealizowania utraconych dóbr/osób, co oznacza, że po porzuceniu przez człowieka pełnego wad będziemy tę osobę spostrzegać jako anioła wcielonego, ideał romantycznej miłości oraz geniusza dobroci oraz troski. Warto więc przypomnieć sobie realny obraz naszego/naszej eks i nie pozwolić sobie na idealizację.
  5. pomyśl sobie, że to, co czujesz – te wszystkie emocje i porywy serca – to efekt podwyższonego poziomu dopaminy i fenyloetyloaminy w ośrodkowym układzie nerwowym (tym właśnie jest miłość). Zrobiło się mniej romantycznie? No i dobrze, w wychodzeniu z miłości o to właśnie chodzi :-)

2 komentarze:

  1. Ależ ktoś się postarał przy "zamówieniu" :) Strategia proporcji działa (wiedza pochodząca z autopsji) także w innych sytuacjach, które są emocjonalnie trudne, nawet do poziomu przynajmniej pozornie "nie do zniesienia". A strategia nr 5 wywołała mój wielki uśmiech i od razu pomyślałam, co w tym momencie wydarzyło się w świecie moich neurotransmiterów :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem fanką strategii proporcji w różnych sytuacjach trudnych oraz wielu innych sztuczek regulacji emocji, wywodzących się z nurtu poznawczo-behawioralnego. BTW Ludka: widzę, że chodzimy spać o podobnej porze ☺pozdrowienia!

      Usuń