Jedna z osób odwiedzających mojego Fb
zasugerowała mi napisanie posta o tym, jak się odkochać. Nie wiem,
czy sprostam temu zadaniu, bo zazwyczaj w swej pracy doradzam, jak
utrzymać lub wskrzesić miłość, a nie – jak ją wygasić. Poza
tym, gdy związek się skończył, bo zostaliśmy porzuceni, to
miłość sama wygasa – tyle, że nie od razu i to zazwyczaj jest
kłopot. Najpierw przychodzi fala żalu – myślimy o tym, jak
odzyskać ukochaną osobę i wyobrażamy sobie scenki z gatunku
„on/ona zmienia zdanie, błaga o wybaczenie oraz żyjemy długo i
szczęśliwie”. Doskwiera nam poczucie straty i przeświadczenie,
że życie już nie będzie ok. Potem jest faza złości i gniewu za
nasze cierpienie, za zawiedzione nadzieje i zaufanie. Po pewnym
czasie pojawia się faza akceptacji – nie jesteśmy jeszcze
szczęśliwi, ale myśli o utraconym związku jest już niewiele, aż
w końcu osiągamy gotowość na nowy związek. Jedyne więc, czego
potrzebujemy, to przyspieszyć/usprawnić dwie pierwsze fazy. Oto
drobne rady:
- rada Carrie Bradshaw: unikaj oglądania zdjęć, na których ty jesteś szczęśliwa, a on seksowny. Rada jest słuszna – warto unikać przywoływania pozytywnych wspomnień, zwłaszcza w fazie żalu. Moja babcia mówiła: Co z oczu, to z serca – i miała rację.
- dbaj o własne przyjemności, nawet jeśli nic nie cieszy i na nic nie ma się ochoty – do przyjemności warto się na początku trochę przymuszać.
- gdy wpadasz w otchłań żalu to użyj strategii proporcji – zastanów się, jakie zdarzenie ma u Ciebie maksimum punktów (np. 10 na 10) na skali smutku (dla większości osób jest to śmierć kogoś bliskiego) – i zastanów się, ile punktów na tej skali ma utrata tego związku, w porównaniu ze zdarzeniem ocenianym na 10 punktów.
- uważaj na mechanizm idealizacji. Ludzie mają tendencję do idealizowania utraconych dóbr/osób, co oznacza, że po porzuceniu przez człowieka pełnego wad będziemy tę osobę spostrzegać jako anioła wcielonego, ideał romantycznej miłości oraz geniusza dobroci oraz troski. Warto więc przypomnieć sobie realny obraz naszego/naszej eks i nie pozwolić sobie na idealizację.
- pomyśl sobie, że to, co czujesz – te wszystkie emocje i porywy serca – to efekt podwyższonego poziomu dopaminy i fenyloetyloaminy w ośrodkowym układzie nerwowym (tym właśnie jest miłość). Zrobiło się mniej romantycznie? No i dobrze, w wychodzeniu z miłości o to właśnie chodzi :-)
Ależ ktoś się postarał przy "zamówieniu" :) Strategia proporcji działa (wiedza pochodząca z autopsji) także w innych sytuacjach, które są emocjonalnie trudne, nawet do poziomu przynajmniej pozornie "nie do zniesienia". A strategia nr 5 wywołała mój wielki uśmiech i od razu pomyślałam, co w tym momencie wydarzyło się w świecie moich neurotransmiterów :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJestem fanką strategii proporcji w różnych sytuacjach trudnych oraz wielu innych sztuczek regulacji emocji, wywodzących się z nurtu poznawczo-behawioralnego. BTW Ludka: widzę, że chodzimy spać o podobnej porze ☺pozdrowienia!
Usuń